Polub nas na Facebooku

sobota, 31 stycznia 2015

Wege to nie jedzenie? Przepis na pastę sezamową (tahini)

"Wege to nie jedzenie" skomentował jeden z czytelników bloga. Echhh, kiedy wreszcie ludziska zrozumieją, że nie na samym mięsie świat stoi, a jego eliminacja z diety może być początkiem nowego lepszego życia? Nie jestem wegetarianką z gatunku tych fanatycznych, ba, ja w ogóle nie jestem wegetarianką, bo sporadycznie jem ryby i owoce morza (tak tak, to też mięso). Pomimo to zachęcam ludzi do spróbowania diety bezmięsnej, choćby przez tydzień lub dwa, żeby każdy na własnej skórze przekonał się o tym czy warto. To naprawdę nie boli! I co słyszę? Że bez mięsa popada się w anemię i niedobory, że bez mięsa nie da się najeść, że wege to nie jedzenie... nie mogę zrozumieć dlaczego tak chętnie eksperymentujemy z rzeczami, które mogą nam zaszkodzić ("nigdy nie paliłem cygara, muszę spróbować!" albo "ciekawe czy po Absyncie faktycznie ma się halucynacje.."), a bronimy się rękami i nogami przed eksperymentem, który będzie dla naszego ciała korzystny i dobry. Czerpiemy radość z wyniszczania się fajkami, alkoholem i śmieciowym żarciem, a jedząc nawet najsmaczniejszego wege burgera lub michę sałatki z pysznym dressingiem popadamy we frustrację (bo bez mięsa..). Ludzie, pobudka!
Spróbuje dziś obalić pewien mit, który co prawda nie dotyczy mięsa, ale wynosi na szczyt inne produkty pochodzenia zwierzęcego, jako jedyne i słuszne źródło pełnowartościowych składników odżywczych. Mleko. Trzeba je pić, żeby mieć zdrowe zęby i kości, bo ma dużo białka i wapnia. Co z tego, że przy okazji ma w składzie nasycone tłuszcze, laktozę, którą nasz organizm słabo trawi i mogą się w nim trafiać pozostałości antybiotyków i leków hormonalnych podawanych krowom? To nieważne, ma wapń, a przemysł mleczarski jest bogaty, więc trzeba pić litrami i już! A ja Wam mówię, że to g...uzik prawda. Szklanka mleka krowiego to około 300 mg wapnia, co przy średnim zapotrzebowaniu ok. 1000-1200 mg (zależnie od wieku i stanu fizjologicznego - ciąża, laktacja) daje nam mniej więcej 1/3 - 1/4 pokrycia. Czy to faktycznie tak dobre źródło? Jeśli jesteś w stanie wypić litr mleka dziennie to owszem, tak. A teraz dla porównania coś ze świata roślin:
  • fasola - 160 mg / 100g
  • kapusta - 70 mg / 100g
  • jarmuż - 160 mg / 100g
  • ziarna sezamu - 940 mg / 100g
  • ziarna maku - ok. 1200 mg/100g
  • suszone figi - 203 mg/100g
  • płatki owsiane - 54 mg / 100g
  • orzechy laskowe - 186 mg / 100g
  • otręby pszenne - 119 mg / 100g
Nie miksowałam do postaci płynnej. Forma chałwy bardzo mi odpowiada
I tak dalej i tak dalej....ktoś może spytać "Ok, jest dużo tego wapnia, ale łatwiej wypić szklankę mleka niż zjeść szklankę sezamu nie?". No jasne! Ale dieta wegetariańska to dieta różnorodna i ciekawa! Wystarczy zrobić owsiankę z 50 g płatków owsianych, dodać 30 g orzechów laskowych, 50 g suszonych fig, łyżeczkę pasty tahini ze zmielonego sezamu, łyżkę nasion słonecznika, zalać wszystko tą nieszczęsną szklanką mleka lub mleka roślinnego wzbogaconego w wapń i połowa dziennego zapotrzebowania z głowy już przy samym śniadaniu. W ciągu dnia przegryziemy kilka orzechów i zjemy jakąś kanapkę na razowym pieczywie, na obiad kotlety z fasoli z dodatkiem jarmużu, otrąb pszennych, surówka z białej kapusty lub brokuł, brązowy ryż lub kasza gryczana i mamy z wapniem pozamiatane. A przy okazji dostarczymy sobie morza innych cennych składników, których próżno szukać w szklance mleka. Prawda, jakie to proste?
Podaję dziś przepis na pastę sezamową tahini, którą można dodawać do hummusu, do pasztetów warzywnych, do ciast, deserów, lodów i owsianek. Klasyczna wersja ogranicza się do sezamu i oleju, ale moją wzbogaciłam o miodek, bo lubię słodkości...
Przepis prosty, choć czasochłonny. Dla zachęty powiem, że pasty z tego przepisu wystarczy na naprawdę długo...poza tym smakuje jak najlepsza chałwa :)

Jak to zrobić:
  • 1 szklanka nasion sezamu
  • 1-2 łyżki miodu (do smaku)
  • 1 łyżka oleju rzepakowego lub sezamowego
Nasiona wysypać na suchą patelnię i prażyć aż staną się złociutkie i pachnące. Uwaga, żeby nie przypalić! Przestudzony sezam wsypać do naczynia lub do blendera i zmiksować z olejem i miodem na gładką pastę. Ja użyłam ręcznego miksera i niestety co jakiś czas musiałam robić przerwy, żeby zeskrobać nasionka z miksera i ze ścianek naczynia. Poza tym mikser trochę się grzał, więc dawałam mu odpocząć. Trud się opłacił, pasta jest pyszna! Jeśli jednak nie macie ochoty bawić się w domową produkcję to pastę tahini o bardzo dobrym składzie kupicie w każdym większym markecie.

Codzienna owsianka. Te dziwne suszone owoce to morwa biała. Smakuje jak krówka :)

SMACZNEGO!

środa, 28 stycznia 2015

Pasztet z czerwonej soczewicy z gruszką

Pasztet paczy złymi oczami...
Kolejny wyjazd do Wrocławia za mną. Kocham to miasto, bo każda wizyta nastraja mnie bardzo optymistycznie i zawsze niechętnie wracam do Warszawy. Nie lubię pożegnań z Wrocławiem i z moją przyjaciółką, która tam mieszka i z którą nigdy nie możemy się porządnie nagadać. Tym razem wyjazd stał pod znakiem rozmów na temat jedzenia, które uwielbiam i mogłabym prowadzić godzinami! Musicie wiedzieć, że razem z moją przyjaciółką tworzymy grupę wzajemnego wsparcia w utrzymywaniu zdrowego stylu życia i w próbach odzwyczajenia się od słodyczy. Zawsze możemy liczyć na to, że jedna drugą pocieszy ("Nie martw się, ja też wczoraj żarłam słodycze cały wieczór i wstałam rano z bólem brzucha") lub wesprze w trudnych chwilach ("Masz wywalony brzuch po zjedzeniu paczki rurek z Biedry? Głowa do góry, to minie...") i tak wspólnymi siłami, małymi kroczkami przemierzamy drogę do zdrowia. Ostatnio dołączyła do nas mama Karoliny, która tak zafascynowała się zdrowym żywieniem, że trochę nam wstyd widząc jej determinację i wytrwałość...
Będąc pod ogromnym wpływem wrocławskich rozmów, pierwsze co zrobiłam po powrocie do domu to upiekłam pasztet z czerwonej soczewicy. Pyszny i wilgotny, bo z dodatkiem słodkiej gruszki. Nie będę oszukiwała, że smakuje jak pasztet z wątróbek drobiowych, ale jestem pewna, że posmakuje nie tylko roślinożercom. Za inspirację dziękuję Karolinie, która podsunęła mi pomysł z dodaniem gruszki.

Jak to zrobić:
  • 1 szklanka czerwonej soczewicy
  • 1/2 szklanki kaszy jaglanej
  • 1 duża marchewka
  • 1/3 selera
  • 1 cebula
  • 1 gruszka
  • 1 pęczek szczypiorku
  • 4 łyżki otrąb owsianych
  • 2 jajka
  • 1/2 łyżeczki kurkumy
  • 1 łyżka oregano
  • 2 łyżki oliwy z oliwek
  • sól, chilli
Marchewkę i selera zetrzeć na grubej tarce i udusić na patelni z dodatkiem oliwy, odrobiny wody i posiekanej cebuli. Kaszę i soczewice ugotować w 2 szklankach wody (ja gotowałam wszystko w jednym garnku). Szczypiorek posiekać. W misce wymieszać ostudzoną soczewicę z kaszą, ostudzone warzywa, przyprawy, szczypiorek, czosnek przeciśnięty przez praskę, otręby i jajka. Na koniec zetrzeć gruszkę i dokładnie wymieszać. Formę prostokątną (tzw. "keksówkę") wyłożyć papierem do pieczenia i wylać do środka masę. Piec w temperaturze 170-180 stopni (termoobieg) przez 45 minut. Po ostudzeniu przechowywać w lodówce.



SMACZNEGO!

sobota, 24 stycznia 2015

Makaron z sosem porowo-pieczarkowym

Czasem mam wrażenie, że mentalnie zatrzymałam się na pewnym etapie życia i za nic nie chcę ruszyć z miejsca. Niby dobijam do 30-stki, codziennie wstaje do pracy i mam ułożone dorosłe życie, ale na widok bajek Disneya błyszczą mi oczy, na hasło "idziemy do klubu" ustawiam się pierwsza w kolejce, a w ulubione gry z dzieciństwa mogłabym grać godzinami..jakie to szczęście, że mam obok siebie osobę, która te mało dorosłe zainteresowania podziela i zawsze mogę na nią liczyć, gdy najdzie mnie ochota na całonocne oglądanie bajek lub wielogodzinny maraton grania w Heroers of Might and Magic 3. Dobrze mieć starszą siostrę :)
Jakiś czas temu spotkałyśmy się własnie z zamiarem gry w Heroes i żeby mieć na to siłę zrobiłyśmy genialnie proste i pyszne danie. Siostra stworzyła koncepcję ("Jadłam ostatnio taki pyszny makaron w Krynicy z porami i pieczarkami.."), a ja spróbowałam odtworzyć przepis zgodnie z jej wskazówkami. Wspólnymi siłami wyszło superpysznie! Polecam bardzo! SISTER POWER

Jak to zrobić (dla 2 osób):
  • 250 g pieczarek
  • 1 por
  • makaron - dowolny
  • 180 g szklanki śmietany 12%
  • 1/2 szklanki bulionu / gorącej wody
  • tarty parmezan
  • gałka muszkatołowa (spora szczypta)
  • 1 łyżka masła
  • 1 ząbek czosnku
  • sól i pieprz
Na maśle podsmażyć czosnek, posiekanego pora i pieczarki pokrojone na mniejsze kawałki. Gdy warzywa zmiękną dolać śmietanę wymieszaną z gorącym bulionem (dodawać po łyżce bulionu do śmietany, żeby się nie zwarzyła). Doprawić solą, pieprzem i gałką. Podawać z makaronem i tartym parmezanem.



SMACZNEGO!

czwartek, 22 stycznia 2015

Cytrynowa ryba

Na fali sobotniego saunowania oprócz paprykowej zupy powstało jeszcze jedno danie: ryba cytrynowa w bardzo ciekawym towarzystwie z przepisu Karola Okrasy. Jedliście kiedyś rybę, która smakowała jak ciasto cytrynowe? Jeśli nie, to musicie wypróbować ten przepis...

Jak to zrobić (podaję za oryginałem stąd KLIK):

  • 4 dzwonka łososia min. 2 cm grubości (u nas tilapia)
  • 4 łyżki masła
  • 4 ząbki czosnku
  • 1 łyżka posiekanego koperku
  • 2 twarde ogórki kiszone lub małosolne z sokiem
  • 3 dymki
  • ¼ łyżeczki ziaren kolendry
  • 1 łyżka miodu
  • 1 limonka (u nas cytryna)
  • sól, pieprz
Sposób Karola Okrasy: na patelni zagotowujemy wodę, dokładając masło i czosnek, kiedy się chwilę pogotuję dolewamy sok z kiszonych ogórków (przepis nie podaje ile, dodaj ile uznasz za słuszne), dokładamy miód. Kiedy miód się rozpuści dorzucamy ogórki pokrojone w drobna kostkę, białe części dymki w krążkach, ziarna kolendry. Kiedy wszystko się zagotuje, wkładamy dzwonka łososia doprawione jedynie startą skórką z limonki/cytryny. Gotujemy 5 – 6 minut, polewając wywarem rybę. Rybę wyjmujemy, a sos redukujemy na wolnym ogniu, aż będzie gęsty. Rybę podajemy z sosem i posiekanym szczypiorem od dymki.



SMACZNEGO!

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Zupa paprykowa

To był ciężki weekend...w sobotę wybraliśmy się do Krakowa na Mistrzostwa Polski w Saunowaniu. Spędziliśmy 10 godzin w podróży po to, żeby przez 4 godziny korzystać z uroków grzania się w saunie i przy okazji podziwiać popisy "saunamistrzów". Panowie wychodzili z siebie starając się stworzyć w saunie wyjątkowe show z użyciem światła, muzyki, zapachów i ruchów własnego ciała. Szczególnie spodobał mi się seans Macieja Zaczyka inspirowany muzyką Johnny'ego Cash'a. Polewanie rozgrzanych kamieni wodą o zapachu iglastego lasu prosto ze specjalnie przerobionej do tego celu gitary to był czad!! Bardzo ciekawe doświadczenie, ale polecam mierzyć siły na zamiary. Ja o mało nie wyzionęłam ducha przy ostatnim seansie, w którym "Król Mateusz" podniósł temperaturę w saunie do miliarda stopni i machał ręcznikiem jak szalony, żeby każdy uczestnik poczuł to na własnej skórze :)
Po powrocie w środku nocy spaliśmy jak zabici. Niedziela upłynęła leniwie, jeśli chodzi o mnie, ale w Darka wstąpił diabeł. Od rana szalał w kuchni tworząc coś na obiad. Jeden z jego wynalazków prezentujemy dzisiaj: zupa paprykowa. Boska!!

Jak to zrobić (przepis na wielki gar...dla 8 osób minimum):
  • 2 podudzia z kurczaka
  • 1 por
  • 2 marchewki
  • 1/4 selera
  • 1 pietruszka
  • 2 duże ziemniaki
  • 3 świeże papryki (zielona, czerwona i żółta)
  • sok z 1/2 cytryny
  • 1 łyżeczka masła
  • 1 łyżeczka wędzonej papryki w proszku (opcjonalnie)
  • 1/5 opakowania słodkiej papryki w proszku
  • liski laurowe i ziele angielski
  • kilka ziaren pieprzu i kolendry - zgniecione w moździerzu (można użyć szczypty przypraw w proszku)
  • sól
Kurczaka, liście laurowe i ziele angielskie zalać 2 litrami wody. Warzywa oczyścić, obrać i pokroić. Do garnka wrzucić marchewkę, połowę selera, pietruszkę i ziemniaki. Ugotować do miękkości, wyjąć mięso, liście laurowe, ziele angielskie i zmiksować. Pora, paprykę i pozostałą część selera podsmażyć na maśle i dodać do zupy. Dodać resztę przypraw. Zagotować i JEŚĆ!



SMACZNEGO!

sobota, 10 stycznia 2015

Francuska zupa cebulowa z przepisu Julii Child

Minęły Święta, minął Sylwester, mamy nowy rok 2015. Dla wielu osób to czas podsumowań oraz spojrzenia wstecz na to, co się działo. To czas na wspominanie tego, z czego jesteśmy dumni i chwilę refleksji nad tym, czego wolelibyśmy nigdy nie doświadczyć. To również moment na snucie planów i tworzenie postanowień, które tym razem NA PEWNO zrealizujemy. Ja jednak daruję Wam i nie będzie posta z moimi osobistymi wynurzeniami. Będzie za to post z przepisem na pyszną zupę, nad którą dużo przyjemniej się duma...

Bazuję na przepisie pochodzącym z książki autorstwa Julii Child pt. "Francuski Szef Kuchi". Sięgnęłam do niej zaraz po tym jak po raz nie wiem który obejrzałam film "Julie i Julia". Uwielbiam go i nigdy mi się nie znudzi! Tak samo jak "Terminator" (część 1), "Wróg publiczny", "Herkules" (ten disneyowski), "Syreny" z moją ukochaną Cher i "Sok z żuka" Tima Burtona. Niestety żaden z pozostałych filmów nie inspiruje mnie kulinarnie :)

Najlepszego w Nowym Roku!

Jak to zrobić (dla 4 osób):
  • 700 g białej cebuli
  • 250 ml białego wytrawnego wina
  • 1,5 szklanki wody
  • 1/2 łyżki cukru
  • 1 łyżka mąki
  • liść laurowy
  • 50 g masła
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • sól, biały pieprz (lub zwykły, jeśli nie masz białego)
do podania:
  • grube kromki bagietki lub innego pieczywa
  • ser cheddar (u nas oscypek)
Cebulę pokroić w plastry lub piórka (na pół i wzdłuż w cienkie plasterki). Na patelni rozgrzać masło z oliwą i wrzucić cebulę. Smażyć mieszając od czasu do czasu przez ok 10 minut. Cebulę umieścić w garnku i zalać wodą/bulionem oraz winem. Dodać łyżkę mąki i dokładnie wymieszać, żeby nie było grudek. Dodać liść laurowy, cukier, sól i pieprz i gotować ok. 30 minut aż cebula będzie całkowicie miękka. Przed podaniem włożyć do piekarnika kromki pieczywa i zrumienić z dwóch stron. Posypać tartym serem i piec jeszcze chwilę aż ser się rozpuści (oscypek kiepsko się rozpuszcza). Gotowe grzanki układać na talerzach z zupą lub podać osobno.



BON APPÉTIT!